Nintendo Switch jest najsłabszą nową konsolą dostępną na rynku, była przestarzała w dniu premiery i gry na nią są dziecinne. Tak też powtarzałem to jak mantrę, ale na przełomie 2022 i 2023 roku kupiłem „pstryczka”! No i cholibka... zakochałem się!
Z gamingiem jestem związany już niemal dwie dekady. Przynajmniej w odniesieniu do pracy, bo po prostu graczem zostałem ok. 30 lat temu. Nie będę jednak ukrywał, że w ostatnich latach czasu na granie mam mniej, a sporą część uwagi poświęcam planszówkom. Mimo to konsole i PC ciągle są ciągle dla mnie ważne, a tak jak wspomniałem nieco ponad pół roku temu spełniłem swoje marzenie i kupiłem konsolę Nintendo. Zrobiłem to z dwóch powodów. Pierwszym była chęć poczucia tej rzekomej magii wielkiego „N”, a drugim Ring Fit Adventure. O nim opowiem kiedy indziej. Dziś skupię się na tym, czy zakup Nintendo Switch w 2023 roku ma sens i jakie wrażenie na mnie zrobił, czyli graczu starej daty mającym doświadczenie jedynie z Xboxami i PC. No dobra wyżej wspomniałem, że się zakochałem. Jednak chciałbym przedstawić przyczyny takiego stanu rzeczy i wskazać minusy konsoli. No bo wierzcie mi tych nie brakuje! No ale po kolei.
O Switchu nasłuchałem się wiele, ale co innego oglądać i czytać o czymś, a co innego doświadczyć tego na własnej skórze. Obecnie na rynku znajdziemy trzy wersje konsoli, czyli podstawową będącą liftingiem pierwowzoru, OLED oraz Lite. Ja sięgnąłem właśnie po tą podstawową, ponieważ nie zależało mi na lepszym wyświetlaczu. I tak nie planowałem zbyt częstego grania pod chmurką żeby mieć jaśniejszy ekran.
Konsola przyszła, rozpakowałem ją, odpaliłem i tu się zaczęły prawdziwe fajerwerki. Hybrydowość Switcha robi naprawdę świetną robotę. Możliwość odpalenia gier na TV i w czasie rozgrywki przełączenia się w tryb handhelda i kontynuowanie zabawy w terenie jest bardzo praktycznym rozwiązaniem. Jestem absolutnie zaskoczony tym, jak sprawnie i szybko następuje przełączenie między trybami. Wystarczy wyjąć konsole z doku lub ją do niego włożyć i cyk już jest. Tu kolejne zaskoczenie, czyli fakt że „pstryczek” jest cały czas w trybie uśpienia. Oznacza to, że podnosząc konsolę czy włączając joy-con lub pada dosłownie od razu możemy wskoczyć w ostatnią odpaloną grę. Sprzęt załącza się natychmiast i nie musimy czekać aż system się rozkręci. Przynajmniej w zakresie podstawowych funkcjonalności bo o oprogramowaniu sobie jeszcze porozmawiamy.
Dobry kanapowy tryb rywalizacji na Xbox to rzadkość, a tu wraz z konsolą dostałem Mario Kart 8 Deluxe i to świetny tytuł na pokazanie jednej z najważniejszych cech konsoli. Naprawdę ciupanie w karty w kilka osób na jednym ekranie telewizora było jednym z najprzyjemniejszych doznań gamingowych jakich doznałem w ostatnich latach. To autentycznie dało mi radość z grania, której dawno nie czułem. Bezpośrednia rywalizacja z osobami siedzącymi tuż obok i cała ta otoczka komentowania, emocji i śmiechu sprawiły, że za każdym razem gdy pomyślę o Switchu to mam uśmiech na twarzy.
O słabych podzespołach Switcha słyszał chyba każdy. Tym większym zaskoczeniem dla mnie było to, jak działają na nim gry. Super Mario Odyssey, Mario+Rabbids: Kingdom Battle, Mario Kart 8 Deluxe śmigają płynnie i zaskakują grywalnością. Sterowanie w tych tytułach jest niesamowicie responsywne. Nie jestem dobry w platformerach, a jednak „Marian” czy dema innych gier ze stajni Nintendo dają mi masę przyjemności. Próbowałem swego czasu kilku kartów na Xboxie 360 i One, ale nie bawiłem się przy nich dobrze. Tutaj jest inaczej i mam ochotę wracać do zabawy. Oczywiście dużą zasługą takich wrażeń jest oprawa graficzna wspomnianych tytułów, która nie wymaga wielkich fajerwerków sprzętowych. Stylizowana grafika za to wygląda bardzo świeżo i choć każdemu nie przypadnie do gustu to jest po prostu ładna i będzie świeża dużo dłużej niż niby realistycznie wyglądające tytuły na ultra mocarnych konsolach. Oczywiście moc Switcha, a raczej jej brak poczujecie na wszelkiej maści portach gier AAA z innych konsol. Jako fan rajdów kupiłem sobie na promce WRC 9 i... Auta wyglądają bardzo dobrze, a reszta jakbyśmy byli na początku żywota PlayStation 3. Gra ładuje się koszmarnie długo i chrupie przy bardziej pełnych miejscówkach. Przyznam jednak, że możliwość zagrania w rajdy jadąc pociągiem mnie jara. Mimo graficznych braków ta mobilność jest jednym z elementów, przez które Switch ma miejsce w moim serduszku.
Na pewno nie kupowałbym Nintendo Switch dla grania w multiplatformowe tytuły. Natomiast w odniesieniu do gier samego Nintendo czy „indyków” to dla mnie ta konsola jest tworem wręcz idealnym. Niestety ceny gier wielkiego „N” nie topnieją. Nawet w promocjach największe tytuły spadają z ceną do nieco poniżej 200 zł. Ma to swój plus, ponieważ po ograniu lub jeżeli wam dany tytuł nie podejdzie to go sprzedacie z małą lub wręcz żadną stratą. Oczywiście o ile kupicie grę pudełkową na kardridżu. Część tytułów w pudełkach ma jedynie kod do pobrania. I nie mam pojęcia, czy taką grę da się przenieść na inne konto, ale podejrzewam że nie. Natomiast w sklepie Nintendo eShop tak jak na innych platformach znajdziecie promocje. Wiele tytułów multiplatofrmowych i indie można wyhaczyć za naprawdę śmieszne pieniądze. Zresztą wspomniane WRC 9 kupiłem za ok. 20 zł, a za punkty zebrane za wcześniejsze zakupy pobrałem za darmo Asterix i Obelix: XXL 2. Na tej konsoli jest w co grać! No dobra, ale czy jest tak idealnie?
Pomówmy o kilku mankamentach Nintendo Switch. Po pierwsze to nie zauważyłem póki co dryfowania analogów w moich joy-conach, ale od początku prawy bardzo delikatnie rusza się w szynie tabletu. Praktycznie w niczym to nie przeszkadza, ale widać, że z kontrolą jakości u Nintendo jest różnie. Konsolę kupowałem z zamiarem użytkowania w domu, ale już kilka razy z nią podróżowałem. Niestety jasność ekranu w pełnym słońcu pozostawia sporo do życzenia. Jeżeli planujecie głównie grać pod chmurką to chyba warto rozważyć zapłacenie więcej za wersję OLED. I tak ona ma też lepszą stopkę bo ta w standardowej konsoli to jakaś kpina. Switch nie jest stabilny po postawieniu go na stopce, gdy chcemy pograć we dwójkę w terenie.
Nie jest kolorowo także w kwestii systemu konsoli. Zapomnijcie o szeregu możliwości i aplikacji znanych z innych konsol, które wręcz mogą konkurować ze Smart TV. Tutaj mamy gry, zakładkę z newsami, zakładkę Nintendo Switch Online, eShop i ustawienia kontrolerów oraz konsoli. O ile konsola wybudza się błyskawicznie i możemy w momencie wskoczyć do gry czy przełączyć się między trybem mobilnym a TV to już pozostałe funkcje działają jakbyśmy mieli rok 2001 i wykorzystywali łącze z modemu telefonicznego. Zgroza, dramat i wymaga to wielkich pokładów cierpliwości! Nie wiem, jak można było położyć optymalizację pracy systemu, w którym jest tak mało funkcji! Mam wrażenie, że całość była projektowana z myślą o braku opcji sieciowych. Na pewno przyzwyczajenia będzie wymagała konstrukcja joy-conów, ponieważ ich trzymanie w żadnej opcji nie przypomina innych padów. Niby dostępny w zestawie grip ma pozwalać na złożenie czegoś na wzór xboxowego pada, ale i tak jest on mniej wygodny. Nie dorobiłem się jeszcze kontrolera Pro, ale będę to musiał nadrobić. Zresztą na pewno na Piwnicy pojawią się jeszcze inne artykuły dotyczące konsoli Nintendo, a wśród nich o tym jakie akcesoria polecam zakupić w pierwszej kolejności, na podstawie moich doświadczeń.
Nie wspominam nic o czasie pracy na baterii, ponieważ Switcha użytkuję raczej do krótkich sesji trwających maksymalnie 2 godziny. Jeszcze ani razu mi się nie rozładował w czasie grania, a przyznam że w pogotowiu mam zawsze power bank.
Nie żałowałem ani przez chwilę zakupu Switcha. Ta konsola nie jest idealna i na pewno nie nadaje się do ogrywania dużych tytułów z konsol konkurencji. Chociaż ta magia pogrania w WRC na leżaku pod domkiem letniskowym nad morzem była silna! „Pstryczek” jest konsolą do imprez, zabawy z przyjaciółmi i przechodzenia gier! Naprawdę po wielu latach przypomniałem sobie jak to jest być graczem i czerpać taką pierwotną radość z grania. Dawno tego nie czułem! No i Switch był już wykorzystany na niejednej imprezie do ciupania w Mario Kart, czy zabawy w mini gry z Ring Fit Adventure. Tak! Wiele topowych gier na niego wygląda, jak produkty dla dzieci. Nie każdy to polubi, ale ku mojemu zaskoczeniu za taką oprawą wcale nie idzie dziecinna zabawa. Ba, Switch jest naprawdę dojrzałym i przemyślanym pod wieloma względami produktem.
Czy powinniście polecieć i kupić Switcha? Nie! To konsola, której zakup jeżeli jest się już graczem trzeba poważnie przemyśleć. Natomiast jeżeli będziecie mieli możliwość sprawdzenia gier na konsoli Nintendo i doświadczenia jej zalet, o których pisałem wyżej to się nie wzbraniajcie. Bo to po prostu jest czysta przyjemność. A jeżeli się zdecydujecie na zakup tej konsoli to koniecznie sprawdźcie, jakie akcesoria do Nintedo Switch będą wam potrzebne!