Naprawdę z zewnątrz osoby nie pasjonujące się motoryzacją nie zobaczą różnicy. Jednak taki efekt to tylko pozory, a nowa G-klasa to naprawdę zupełnie nowy samochód. Nadwozie mimo iż bardzo podobne to jednak o 53 mm dłuższe i o 121 mm szersze. Zmianie uległy światła korzystające z technologii LED. Także zderzaki różnią się względem poprzednika.
Zdecydowanie większe zmiany zobaczymy we wnętrzu. A tam Deska rozdzielcza zamiast klasycznych zegarów i przycisków posiada dwa duże ekrany LCD o średnicy 12,3 cali każdy. Kokpit jest zdecydowanie bliższy luksusowym limuzynom marki niż spartańskiej terenówce. Nie da się ukryć, że nowa klasa G nie jest już i nie będzie autem dla rolnika czy leśniczego. Może i możliwości terenowe pozostały, ale jakoś sobie nie wyobrażamy tego salonu uwalonego błotem po dach. Tym bardziej, że w serii tyłki zagrzeją nam wszystkie podgrzewane fotele, a o nastrój zadba siedmiogłośnikowy system audio. Ten w opcji rozbudujemy do 16 głośników.
Mercedes G będzie oferowany z całą masą luksusowych opcji pozwalających na przebicie poziomem komfortu przeciętnego apartamentu. Systemy bezpieczeństwa wspomagające kierowcę są sprawą oczywistą. Na starcie Mercedes G będzie napędzany silnikiem 4.0 V8 twin-turbo o mocy 416 KM i momencie 609 Nm. Silnik zostanie sparowany z 9-stopniowym automatem, który przeniesie moc na wszystkie koła.
Jak już wspomnieliśmy nie wyobrażamy sobie tego samochodu podczas prawdziwej off-roadowej wyprawy. Szkoda, że producent nie zdecydował się na spartańską wersję z samą kierownicą i fotelami w środku. No ale cóż, takie czasy. Nie zmienia to jednak faktu, iż nowy Mercedes G będzie w terenie równie dobry co poprzednik. Nowa terenówka zadebiutuje w czerwcu za cenę nieco przeszło 107 000 euro.