Mrozy zawitały do Polski więc sporo z Was siedzi przed komputerem i snuje wakacyjne plany. Zapewne znajdą się wśród naszych czytelników żeglarze i to właśnie dla nich mamy ciekawą propozycję na spędzanie wolnego czasu.
Wypady na "żagle" wiążą się z koniecznością wypożyczenia łódki bądź też zakupu. Ta druga opcja wymaga tez miejsca na przetrzymywanie żaglówki i serwisowanie, a to już jest dość kłopotliwe. Szczególnie jeżeli mieszka się w mieszkaniu bądź wiele kilometrów od najbliższego jeziora. Wtedy potrzebna nam jest przyczepka, albo musimy zostawiać łódkę na akwenie po którym żeglujemy. Jak widać temat jest skomplikowany. Ale da się wszystko uprościć.
Co powiecie na łódkę, którą przewieziemy w bagażniku samochodu, a w mieszkaniu zmieści się do szafy. Część z Was może powiedzieć, że łódki DinghyGo to nie prawdziwe żaglówki, ale w sumie to niczego im nie brakuje.
DinghyGo 2 i S to dmuchane łodzie. Kadłub niewielkich pojazdów pływających to nic innego jak specjalnie zaprojektowany ponton. Został on tak wykonany, aby po napompowaniu przypominać niewielkie żaglóweczki. Wraz z pontonem otrzymujemy składany maszt, żagiel, liny, wiosła oraz cały osprzęt konieczny do żeglowania. Jak widać na zdjęciach i filmach cały "gadżet" prezentuje się całkiem nieźle.
Żaglówki DinghyGo nie tylko nieźle wyglądają i są łatwe w transporcie, ale też mogą zabrać na pokład do czterech osób. Model DinghyGo 2 ma długość 2,75 m, szerokość 1,45 m oraz głębokość 0,85 m. Do łódki może zostać przymocowany silnik o mocy 8 KM.
Drugi model DinghyGo S jest nieco mniejszy i ma wymiary 2,20 m x 1,45 m x 0,85 m. Na pokład wejdą tylko 3 osoby, a w zestawie może się znaleźć silnik o mocy 3,5 KM. Większa z łodzi kosztuje 2 599 euro, mniejsza to koszt 2 399 euro. To nie drogo, jak za żaglówkę którą możemy mieć zawsze w bagażniku samochodu. Szczegółowe informacje na temat obu łodzi znajdziecie na stronie producenta www.dinghygo.com