Nie chodzi o wersję sportową wyróżniającą się spojlerami i większymi kołami. Chodzi o prawdziwego hot-hatcha, który będzie mógł rzucić wyzwanie Fieście ST czy Peugeotowi 208 GTi. Toyota w przeciwieństwie do innych japońskich marek unika tematu hot hatchy od lat. Wkrótce ma się to zmienić.
Największy koncern motoryzacyjny świata powinien posiadać w swojej ofercie auta sportowe dla miłośników każdej ich formy. Co więcej wkraczając do WRC wypada posiadać w ofercie model dający choć namiastkę rajdowych emocji.
Jak przyznaje sam Johan van Zyl odpowiednie korzystanie z obecności w sporcie jest bardzo ważne. Producenci tacy jak NIKE dają buty piłkarzom po to aby sprzedaż podobne produkty zwykłym ludziom. To samo powinno działać w motoryzacji. Jeżeli ma się fabryczny zespół w rajdach to fani marki mogą chcieć pojeździć autem podobnym do tego, z którego korzystają ich idole. Kiedyś takie postępowanie było sprawą oczywistą.
Yaris w sportowym wydaniu pojawi się na rynku nie wcześniej, jak w 2018 roku. Przypomnijmy, że Toyota będzie rywalizowała w WRC od 2017 roku.