Koncepcyjny samochód był skrzyżowaniem miejskiego auta z crossoverem. Coś podobnego japońska marka już nam serwowała i postanowiono wrócić do tego modelu. Suzuki Ignis był autem dziwacznym, ale rajdowe sukcesy dały mu spora popularność.
Suzuki Ignis różni się nieznacznie od konceptu. Główne różnice to delikatnie przeprojektowane lampy oraz zderzaki. Nadwozie zostało po prostu dostosowane do wymogów rynku i księgowych. Wnętrze samochodu zostało zdominowane przez duży wyświetlacz obsługujący system teleinformacyjny.
W oczy rzuca się dwukolorowa tapicerka ubarwiająca minimalistyczne wnętrze. Zapewne będzie ona opcjonalnym elementem. Suzuki Ignis ma być napędzany przez doładowany silnik 1.0. Pojawi się też mała hybryda z silnikiem 1.2. W standardzie dostaniemy napęd na przednią oś, zaś opcjonalnie Ignis będzie napędzany na wszystkie koła. Na tę chwilę nie wiemy kiedy nowy model zadebiutuje w salonach sprzedaży, ani czy wyjedzie poza japoński rynek. Oficjalna premiera ma mieć miejsce na Tokyo Motor Show na przełomie października i listopada.