Pomińmy jednak dyskusję o urodzie i sensie aut takich, jak Porsche Cayenne. Zastanówmy się raczej nad niektórymi ludźmi kupującymi te auta. Bo co można zrobić jeżeli marzyło się o superaucie Ferrari, ale pieniędzy starczyło tylko na Porsche i to Cayenne? Można przerobić SUVa.
Właściciel prezentowanego egzemplarza postanowił stworzyć Porsche Cayenne z duszą Ferrari. Jak dla nas wyszedł reprezentant jakiejś chińskiej marki po garażowym tuningu z Indii. Zacznijmy jednak od początku. Porsche Cayenne otrzymało nadwozie polakierowane piękną czerwienią wyścigową, co nie jest złe.
Fanom zaawansowanego tuningu może też się spodoba agresywny bodykit obejmujący zderzaki, progi i oczywiście potężne alufelgi. Prawdziwy dramat się zaczyna gdy popatrzymy na szczegóły, a tam gdzie się da umieszczono znaczki Ferrari. Wszak czerwone auto na dużych kołach to musi być Ferrari.
Jesteście mocno zniesmaczeni? Jeżeli tak to zaraz was zemdli. Pod maską pracuje 4,5-litrowy motor V8 o mocy 370 KM. Autor projektu doszedł do wniosku, że Porsche Cayenne S powinno otrzymać zmodyfikowany napęd. Zainspirowany kinem akcji postanowił zamontować pod maską instalację... gazową LPG. I tak oto mistrz inżynierii z Wielkiej Brytanii opracował pierwsze w historii gazowe Ferrari. Jeżeli w jakiś sposób auto was zainteresowało i chcielibyście je kupić, to poszukajcie go na eBay. Cena wynosi 24 208 euro. Dodajmy tylko, że auto widoczne na zdjęciach nie jest żartem na Prima Aprilis. Ono powstało naprawdę!