Volkswagen Phaeton choć poprawny nie podbił rynku. Niewyszukana stylistyka i mały prestiż marki sprawiły, że klienci woleli sięgać po produkty innych niemieckich marek. Dziś Volkswagen produkuje nieco bardziej wyszukane auta i nie ma najmniejszego zamiaru rezygnować z Phaetona.
Zasadniczo nie widzimy większego sensu w tworzeniu przez Volkswagena kolejnej limuzyny, ale skoro koncern chce tworzyć wewnętrzną konkurencję, to przecież nikt mu tego nie zabroni. Czego wiec możemy się spodziewać po najnowszej generacji Phaetona?
Najważniejsze jest to, że auto nie będzie poddane liftingowi. Na rynek trafi bowiem zupełnie nowa konstrukcja niemająca nic wspólnego z poprzednikiem. Co to oznacza? Głównie jeszcze większe nadwozie. Spokojnie, auto nie będzie ciężkim mułem, ponieważ cała konstrukcja zostanie stworzona z aluminium.
Niestety legendarny silnik W12 ma odejść do lamusa. Volkswagen nie zdradził co wciśnie pod maskę Phaetona, ale w ślepo możemy obstawiać hybrydę. Powiedzmy sobie szczerze. W dzisiejszych czasach prezentacja luksusowej limuzyny bez napędu hybrydowego to jak samemu sobie strzelić w stopę. Co ciekawe nowy Volkswagen Phaeton w wersji koncepcyjnej miał się pojawić na salonie NAIAS w Detroit. Producent w ostatniej chwili wycofał się z planów. Powodem był fakt, że produkcyjny model jest zbyt odległy, aby już zaczynać marketing. Oznacza to, że trochę poczekamy na nową limuzynę.