W takim procederze nie ma nic nadzwyczajnego. To zrozumiałe, że firma chce się jak najlepiej przygotować do rywalizacji, a rywalizacja jest czymś dobrym i pożądanym. W czym więc problem? Jak donosi Spiegel oraz Jalopnik niemiecki koncern oddał zniszczony samochód. Auto wypożyczono od Moniki Kindlein i Manfreda van Rinsuma. Para po odebraniu auto po siedmiu tygodniach odkryła uszkodzenia.
Mercedes dał ciała na całej linii. Tesla Model X została rozebrana na części pierwsze i złożona z powrotem. Następnie auto poddano wielu wymagającym testom, a także upalano go na torach wyścigowych w Hiszpanii oraz Niemczech. A wszystkie te czynności były zakazane przez umowę najmu. Producent oddał parze pieniądze za koszta napraw, które wyniosły 15 674 euro. Jednak samochód stracił mocno na wartości, za co już nikt nie zapłaci. Na razie nie wiemy jak się potoczą sprawy, ale niewykluczone, że sprawa trafi do sądu. Rozumiemy, że konkurencja zmusza do podglądania, ale to chyba już lekkie przegięcie.