Lexus LC 500 jest rozwinięciem konceptu LF-LC sprzed czterech lat. Model produkcyjny wygląda lepiej, bardziej spektakularnie i jeszcze w tym roku będzie można go sobie kupić. Nowy model jest dość intrygująca konstrukcją. Zasadniczo auto ma silnik umieszczony centralnie z przodu i napędza tylną oś. W ten sposób uzyskano rozkład mas 52/48.
Producent chwali się, że zszedł do granic możliwości z masy. Co prawda nie znajdziemy tu aż tyle włókna węglowego co w legendarnym LFA, ale i tak jego ilość oraz stopy metali nie powstydziłyby się pojazdu kosmicznego. Także zawieszenie korzysta z lekkich materiałów. Wielowahaczowy układ ma być tak zestrojony, że pozwoli na bardzo szybka jazdę po torze przy zachowaniu poczucia komfortu.
Nowoczesna konstrukcja, technologie z kosmosu i napęd z klasyków. Japończycy doszli do wniosku, że zaserwują swoim klientom swoista mieszanką nowoczesności i klasyki. Pod maską znalazł się wolnossący silnik V8 o pojemności 5 litrów. Motor może się pochwalić mocą 467 KM i 528 Nm. Czemu nie ma turbo ani hybrydy? Lexus oświadczył, że chciał zapewnić klientom wysoką trwałość i niską masę. Cóż to wiele mówi o współczesnych silnikach z turbinkami. Dodajmy, że maksymalna moc jest uzyskiwana przy aż 7100 rpm.
Lexus LC 500 wykorzystuje nową 10-stopniową skrzynię automatyczną. Ma ona być mniejsza, a zarazem równie szybka co dwusprzęgłowe przekładnie z ośmioma przełożeniami. Nowe cacko ma osiągać 60 mph po upływie niespełna 4,5 s. Europejska specyfikacja zapewne zostanie zdradzona podczas marcowego salonu w Genewie.