Podobna sytuacja miała miejsce w latach 2011-2014, gdy dla wszystkich zawodników w WRC ogumienie dostarczał Michelin. Taki zabieg ma na celu teoretyczne obniżenie kosztów i wyrównanie szans wszystkich teamów, a do tego kontrolowanie jakości opon.
Problem polega na tym, że obecność kilku producentów uatrakcyjnia rywalizację. Opony różnych producentów spisują się w różny sposób na poszczególnych rajdach. W efekcie stawka bardziej się miesza, a teamu muszą dopierać odpowiednie strategie na poszczególne rundy.
Stosowanie opon kilku marek na poziomie WRC wymusza też na producentach ogumienia postępy technologiczne, które przekładają się na ogumienie cywilne. Rywalizacja jest idealna dla rozwoju. W końcu też postawienie na jednego dostawcę, którym w tym momencie będzie zapewne Michelin usunie ze stawki takie zespoły, jak DMACK. Ta firma sponsoruje zespół WRC, ekipy WRC 2 oraz puchar Fiesty.
Także Pirelli pomaga niektórym kierowcom. FIA potwierdziła, że rozważa scenariusz ponownego ograniczenia się do jednego dostawcy. Naszym zdaniem jest to kolejny krok wstecz serii WRC i nic innego, jak decyzja finansowa niekoniecznie korzystna dla samych teamów. A jakie Wy macie zdanie na temat ograniczania marek oponiarskich w sporcie?