Producent określa swój nowy model mianem najbardziej luksusowej hybrydy świata. No i nie można tu wchodzić w polemikę bowiem faktycznie brytyjski SUV jest obrzydliwie luksusowy. Jest to też pierwszy model marki, którego klienci mają być kuszeni nie komfortem i potężnym napędem, ale oszczędnościami paliwa. Tak to auto dla osób patrzących na spalanie w salonie marki jaką jest Bentley. Smutne, ale prawdziwe.
Skupmy się jednak na imponującej technologii. Sam napęd pozostawia wiele tajemnic. Wiadomo jedynie, że jest to układ z Porsche Panamery E-Hybrid. To oznacza 3-litrowy silnik V6 wspomagany jednostką elektryczną. Nie są znane dokładne parametry napędu, ale jednostka ma emitować 75 g/km CO2 oraz pozwolić na pokonanie 50 km w trybie elektrycznym. Najciekawiej prezentuje się sposób oszczędzania paliwa i energii.
Systemy samochodu zostały bezpośrednio sprzężone z nawigacją satelitarną. Po wprowadzeniu punktu docelowego komputer oceni trasę i dobierze odpowiednie tryby pracy. Jednostka sterująca układem hybrydowym ma dostosować pracę silnika V6 oraz jednostki elektrycznej pod kątem jak najefektywniejszego pokonania trasy. Bentley Bentayga Hybrid w czasie jazdy będzie przełączać samodzielnie między trybami i przy okazji zmagazynuje jak najwięcej energii w bateriach. W terenach miejskich samochód przełączy się w tryb elektryczny.
Jak widać człowiek będzie jedynie prostym łącznikiem między kierownicą i pedałami. Całą robotę przy sprawnej i oszczędnej jeździe załatwi za nas komputer. Tylko czy naprawdę idąc do salonu Bentleya myśli się o spalaniu?