Rasowy maluch nosi legendarną nazwę i stara się jak może dobrze ją reprezentować. Tradycyjnie już styliści wstrzyknęli w odmianę S więcej testosteronu. Zderzaki dostały potężne wloty, a koła w rozmiarze 17 bądź 18 cali szczelnie wypchały nadkola. Całość zdaje się teraz lepiej siedzieć na drodze i zwiastuje sporo frajdy z jazdy.
Do wnętrza rzucono kilka detali stylistycznych o sportowym charakterze oraz kierownicę wyprofilowaną pod kątem szybkiego kręcenia. Podczas pokonywania zakrętów nie zostawimy zębów na bocznej szybie dzięki lepiej wyprofilowanym fotelom.
Pora zerknąć na serduszko, a to spisze się perfekcyjnie. Pod maską znajdziemy 4-cylindrowy, dwulitrowy motor 2,0 TFSI serwujący nam 321 KM i 370 Nm momentu obrotowego. To wystarczy, żeby lekkiego hatchbacka zmienić w pocisk gnający po drodze. Przyspieszenie godne prawdziwego sportowca katapultuje nas do setki w zaledwie 5,8 sekundy. Pięciodrzwiówka potrzebuje o 0,1 s więcej czasu. Nam Audi S1 przypadło do gustu, ale z nadmiernymi "ochami" i "achami" poczekamy do pierwszych testów. Premiera obu modeli nastąpi w połowie roku. W Niemczech Audi S1 i S1 Sportback wyceniono na 29 950 i 30 800 euro.