Qifeng K7 był mocno wzorowany na G-klasie, ale po drodze pojawiło się wiele problemów. Przede wszystkim projektanci chcieli odwzorować wygląd kolosa ale w gabarytach miejskiego malucha. Już to prowadzi do karykaturalnych form. Co więcej nie uraczymy tu jakiś miękkich przejść między powierzchniami. Zamiast tego cała bryła jest ostra niczym rysunek autka przedszkolaka.
No i na koniec nie mamy tu do czynienia z autem terenowym, ale z elektrycznym mieszczuchem. Qifeng K7 to tak zwany LSEV, czyli low-speed electric vehicle. Takie pojazdy są bardzo popularne w małych chińskich miasteczkach. To potrafimy zrozumieć, ale ta stylistyka... Ehhh.
Qifeng K7 może być napędzany przez silnik elektryczny o mocy 5,3 KM bądź 6,7 KM. Jak się domyślacie znajdziemy na rynku mocniejsze kosiarki. W najmocniejszym wydaniu pudełeczko pojedzie z zawrotną prędkością 50 km/h. Zasięg ma wynieść około 170 km. Nadwozie tego wozidełka ma długość 3290 mm, szerokość 1482 mm i wysokość 1614 mm.
Na pokładzie tego malucha znalazło się radio z USB, slotem SD czy AUX. Na ekranie obsłużymy nawigację GPS, a kierowca i pasażerowie mogą się cieszyć wbudowanym WiFi. Za te wspaniałości trzeba zapłacić równowartość 3 947 dolarów. Dodajmy na koniec, że pojazdy LSEV nie mogą się poruszać szybciej niż 50 km/h i nie mają wstępu na drogi ekspresowe czy autostrady. Używa się ich do poruszania na obrzeżach miast, ponieważ w większości metropolii mają zakaz wjazdu do centrum.