Bollinger B1 bynajmniej je jest ciekawy ze względu na swoją urodę, a raczej jej brak. Auto wygląda niczym prosty pojazd skręcony w garażu przez rolnika majsterkowicza. Jednak pod tą pudełkowatą skorupą znajdziemy dość imponujące możliwości. Twórcy postawili sobie za cel stworzenie prawdziwego auta terenowego z napędem elektrycznym. I wiecie co, to auto naprawdę ma jakiś urok.
Tym bardziej, że zaprezentowano nagrania z testów terenowych. I jak widać Bollinger B1 całkiem nieźle sobie radzi na bezdrożach. Pojazd jest poddawany wymagającym testom w Colorado i Utah. Terenówka mierzy się z lasami, górami i pustyniami. Producent zapowiada, że w tym pojeździe nie będzie żadnych kompromisów jeżeli chodzi o pokonywanie przeszkód terenowych. I takie podejście nam się podoba. Elektryczne SUVy wielkich koncernów pokonają co najwyżej krawężnik, jak ich kierowca będzie parkował na mieście.
Bollinger B1 wygląda też całkiem nieźle pod względem osiągów. Silnik elektryczny ma dostarczać na wszystkie koła 360 KM. Zestawy baterii w zależności od wersji będą posiadać pojemność 60 kWh bądź 100 kWh. W pierwszym wypadku przejedziemy na jednym ładowaniu przeszło 190 km, zaś w drugim przeszło 320 km. Bollinger B1 może nie jest ładny, ale w terenie może się okazać genialny.